Rozdział 27 czyli niespodziewany zwrot akcji.
Wróciłam do domu. Niby wszystko było po staremu. Ale ja byłam inna. Nie byłam już tą samą Alą. Wszystko mnie irytowało. Deszcz padał za głośno awantura. Ziomek za głośno śmiał się ze Stazją awantura. Tylko on potrafił mnie wyciszyć. Tylko przy nim mogłam odetchnąć. Tylko on dodawał mi sił. Był moja osobistą ładowarką. Małym chodzącym szczęściem. Pomógł dziwnej dziecinnej Alicji pozbierać się po wypadku. Niby jeszcze rany na twarzy i plecach ale i na psychice były wciąż niezagojone. Nawet jeśli te fizyczne goiły się dosyć szybko ,to te psychiczne dzień w dzień posypywane były dużą ilością soli. Starałam być się uparcie silna. Znów. Tym razem nieudolnie. Co teraz ? Co dalej z moim życiem ? Czy nadal będę sama ? Czy ktoś pokocha osobę ze szramą na twarzy przeciągającą się od dolnej wargi aż do końca brwi ? Czy ktoś zakocha się w pieprzonym brzydkim kaczątku ? Nie chciałam już więcej o tym myśleć. Zacznę żyć z dnia na dzień i tak będzie najlepiej. Musi być. Po zaledwie tygodniu od wypadku zaczęłam znów chodzić do pracy. Do szpitala. Czasami zastanawiałam się czy i ja nie potrzebuje jakiegoś dobrego psychiatry. Stałam się strasznym odlutkiem. Tylko praca i dom. Nie wychodziłam nigdzie ,nie chciałam czuć na sobie dziwnych spojrzeń. Cichych szeptów typu "a tej co się stało", "pewnie pochodzi z jakiejś patologicznej rodziny". Te słowa bolały. Ostre sztylety wbijane w serce. W szpitalu nikt nie patrzył na mnie tak jak na patologiczne dziecko trzeciego świata. Byłam tam fizjoterapeutką Alicją. Nikt nie znał mojej przeszłości. Z niczego nie musiałam się spowiadać. Nic nie musiałam mówić. Musiałam być. Dawać to czego ja już nie miałam- nadzieję. Ponoć nadzieja to matka głupich ,a przecież każda matka kocha swoje dzieci. Mam nadzieję ,że i ja dostanę od kogoś tą nadzieję. Nigdy nie lubiłam ckliwych tekstów. Niedotrzymywanych obietnic. Niespełnionych marzeń. Moim marzeniem było szczęście. Które nagle mi odebrano. Ale koniec użalania się nad sobą. Musiałam wyjść ze swojej jakże szczelnej klatki. Musiałam spojrzeć ludziom w twarz i powiedzieć tak jestem chodzącą patologią. Nieradzącą sobie z życiem dziewczyną a zarazem chce pokazać ,żę jestem silna i twarda. Że gówno mnie obchodzi czyjeś zdanie. Ładny kontrast prawda ? Potrzebowałam czyjegoś towarzystwa a że wypadło na jego to inny szczegół. Wyciągnęłam telefon. Wyszukałam numer i napisałam esemesa.
Za 20 minut pod Multikinem. Czas spojrzeć ludziom w twarz.
Nono. Moja dziewczynka. Na co idziemy ?
Horror ?
Eee nie. Dobra zobaczy się.
Okej to do za 20 minut :)
Szykuj się bo nie będę czekał/
Dobra idę.
Idź tylko się nie zgub.
I po dwudziestu minutach znalazłam się tam ,gdzie umówiłam się z przyjacielem. Ubrałam się w zwiewną sukienkę z odkrytymi plecami dokładnie ukazującymi moje blizny. Z twarzą nie zrobiłam nic oprócz zaakcentowania oczu. Włosy związałam w kitkę aby podkreśliły dosyć pokaźną szramę na policzku. Założyłam na nogi koturny i wyszłam. Wyszłam ku nowej mnie. Zeszłam szybko schodami w dół. Mocno pchnęłam drzwi od klatki schodowej bym mogła się zderzyć z gorącą falą rzeszowskiego powietrza. Czułam się silna. Silna jak nigdy. O umówionej godzinie byłam na miejscu. Tam już z daleka widziałam jego. Boskiego żigolo. Przywitaliśmy się. Stanęło ma moim. Obejrzeliśmy horror. Po nim stwierdziłam ,że inni mają gorzej i że jestem jednym słowem zajebista. Wyszliśmy z domu. Okazało się ,że mój towarzysz również jest na pieszo. Udaliśmy się jeszcze do parku. By tam zmienić moją przyszłość. Usiadłam na ławce by po chwili się z niej gwałtownie poderwać. W mojej głowie odbijały się puste słowa 'Ala chyba musimy porozmawiać'
-Wiesz Ala ja już dłużej tak -zaczął szybciej mówić i gwałtowniej poruszać rękoma-No Ala bo ja się chyba w Tobie zakochałem -powiedział a ja poczułam iż moje policzki płoną żywym ogniem. Co teraz zrobisz? Ala zrób coś nie stój tak ,przecież też coś czujesz. Też czujesz miłość.
-Ale jak to ? Jak to mnie kochasz- kiedy mój towarzysz usłyszał te pytanie spuścił głowę. I odszedł w inną stronę. Chwilę stałam w osłupieniu i pobiegłam za nim. Pobiegłam ratując przeznaczenie. Gdy tylko znalazłam się przy nim nerwowo pocałowałam go. On chwilowo był zmieszany lecz zaangażował się w to całym sercem. A moje serce? Należało tylko do niego
-Ja ciebie też kocham Krzysiu.
________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział dla Julki. Co do rozdziału nudny i dziwny i fufufuf. Nie podoba mi się. Około soboty pojawi się coś o tu . A co do tego bloga to następnym rozdziałem który się ukarze to będzie EPILOG.
Em teraz tak jak to możliwe ,że w meczu w Serbią nie będzie mojego drugiego rzeszowskiego słońca czytajcie GRZESIA. Jak to jak to jak to jak to ?? Em i ten no i zajebiście ,żę jest Piotruś ,bo mecz bez Piotrusia to nie jest mecz.
Pozdrawiam Annie
Aa i zapraszam do komentowania.
Oeasu po takim zjebanym dniu w końcu jakiś promyczek sie pojawił! sie naczekalam na ten rozdział, ale warto było. straszne były te psy i blizny, masakra, wiem jak to jest...
OdpowiedzUsuńAla i Krzysiu, no magia czystą, zajebiscie kurwa tam ;D szkoda tylko że następny będzie epilog :c smutek mnie ogarnął z tegoż powodu, ale cóż.. czekam na kolejne wpisy na twych innych blogach.
A i dziękuję. że tam o mnie wspomnialas ;*
biedna Kosa i jego problemy z kolanem. ale może na ligę już powróci do świata grających no bo kurde, tęsknię za nim ;)
to sie rozpisalam, a i zapraszam do siebie, bo tam coś Igła ostatnio u mnie odwalil ;D
tak więc dziękuję i pozdrawiam500! ;*
Świetny rozdział.!Po prostu uwielbiam to opowiadanie.Ala z Krzysiem i jest moc.!Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Powiem szczerze, że doznałam lekkiego szoku. Ala z Krzyśkiem? Szczerze zapowiada się to dość ciekawie.
OdpowiedzUsuńJuż epilog? Niee :<
Cóż, wezmę się więc za Twój nowy wytwór ;)
Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam na setball-for-hope.blogspot.com na nowość. Pozdrawiam! :*
Ala i Krzysiek? No ładnie się porobiło:) Szczerze to tak po cichu im kibicowałam ale wolałam się nie wychylać;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział:)
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Cudo!! Szkoda że następny rozdział to już epilog. Krzysiu^^ aż morda na dźwięk tego imienia mi się cieszy. Fajnie, że jest z Alą
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Krzyś i Ala. Bardzo mi się dto podoba :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess ;*
Świetny rozdział, nie narzekaj. Mam nadzieję że Ala pozbędzie się tych "kompleksów" i będzie szczęśliwa i chodź by to było nie wiem jak trudne trzymam kciuki jaram się Krzyś i Ala słodkie *.*
OdpowiedzUsuńTym razem nie zapomniałam ^^ zapraszam na 18 http://siatkoholik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
Świetny;) zapraszam na nowy rozdział http://lizak4992.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lizak;*
Super opowiadanie
OdpowiedzUsuńzapro do mnie na www.historia-z-pilka-w-tle.bloog.pl ;)
Mucha
Informuje o nowym rozdziale http://siatkoholik.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńWpadnij jeśli masz ochotę ;)
Kiedy rozdział ?
OdpowiedzUsuńZapraszamy na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://izyciestajesieniebieskozolte.blogspot.com/